Bez mięsa można żyć
Kasia już od 5 lat jest wegetarianką, żyje w zgodzie ze swoimi postanowieniami i wartościami, choć podczas podróży czasami nie jest łatwo. Nie muszą to nawet być podróże do Afryki czy Ameryki, wystarczy pojechać nad polskie morze i spróbować zjeść coś smacznego nie mięsnego. P.S. Przypominam, że ryba to też mięso :p Mimo to ani razu nie zwątpiła.
Podczas ostatniego city break trafiliśmy do miejsca, gdzie wybór knajp wegetariańskich przysparza nie lada problemu i to bynajmniej nie dla tego, że nie ma z czego wybierać, a dlatego, że jest aż tyle możliwości. Mowa o Londynie, mieście kulinarnych doznań.
Rzadko się zdarza, że podczas różnych eskapad jesteśmy aż tak przygotowani i wiemy, gdzie chcemy zjeść, jak to miało miejsce teraz. Zasięgnęliśmy języka na różnych blogach, w Google, w TripAdvisor i stworzyliśmy listę restauracji, barów, knajp wartych odwiedzenia. Jednym z miejsc na naszej liście była restauracja wegetariańska ETHOS.
ETHOS
Miejsce, którego odpowiednika na próżno szukać w Polsce. Jest to restauracja wegetariańska z jedzeniem na wagę podanym w formie bufetu. W pierwszej chwili podszedłem sceptycznie nauczony, że rzadko kiedy w takich miejscach uświadczysz zacnego jedzenia. Na szczęście jakże bezpodstawne okazały się moje obawy 🙂
W restauracji stoją 3 stoły pełne kolorowego, obłędnie wyglądającego jedzenia. Na pierwszym z nich dania ciepłe główne, znajdziecie tutaj między innymi Fritatta z dynią piżmową i brokułami, Langosz z serem żółtym posmarowany czosnkiem, Fried Halloumi – ser halloumi w delikatnej panierce, Spring Green Scotch Egg – jajko otoczone farszem znanym z samosy, czyli ziemniaki z groszkiem przyprawione na orientalnie, a to wszystko w panierce. Znajdziemy też tam różne rodzaje klopsików, placuszków, a nawet coś w rodzaju naszego bigosu, czyli kapustę z seitanem.
Na drugim stole królują sałatki i dipy. Kalafior z tahini i curry, sałatka makaronowa z pesto, czy coś w rodzaju naszej mizerii, a do tego różne rodzaje hummusów i past. A zresztą co tu opisywać więcej, zerknijcie na zdjęcie.
WEGEtuJEMY
Powiem krótko, nie było niczego co by mi nie smakowało, a nawet więcej, wszystko smakowało mi bardzo! Pulpeciki z kukurydzy super delikatne, placki z kokosa, nawet Kasi smakowały, mimo, że nie przepada za kokosem. Choć jedną pozycję muszę szczególnie wyróżnić. Największym pozytywnym zaskoczeniem była wegetariańska wariacja Spring Green Scotch Egg, które w samo w sobie jest klasyczną brytyjską przekąską. Zastosowanie tego samego farszu, co do samosy to był strzał w 10. Bardzo aromatyczny farsz z dużą ilością curry, jajko na twardo i panierka = miłość.
Kasia wyznaje zasadę, że w brzuszku ZAWSZE musi zostać miejsce na deser i nie inaczej było tym razem, zwłaszcza po tym co zobaczyliśmy na stole z deserami. Zdecydowaliśmy się na czekoladową babeczkę z masłem orzechowym 4,00 GBP i migdałowe brownie czekoladowe 4,50 GBP. Brownie było fantastyczne, delikatne, mocno czekoladowe, babeczka niestety trochę sucha, ale mimo wszystko nadal bardzo smaczna.
Wiedzieliśmy, że czeka na długa droga do domu, więc zabraliśmy jeszcze trochę smakowitości na wynos. 🙂 I całe szczęście, ponieważ Ryanair wręczył nam 3 darmowe godziny siedzenia na lotnisku. 🙁
Jeżeli chodzi o same ceny to działa to w ten sposób, że bierzemy talerz, nakładamy sobie co chcemy, podchodzimy do kasy i albo płacimy od razu albo otwieramy rachunek, bo zapewne będziemy chcieli dokładkę. 🙂 100 gram kosztuje 2,60 GBP w porze lunchu, 2,85 GBP na kolację oraz 2,30 GBP na jeżeli chcemy na wynos.
Napoje takie jak woda z ogórkiem, woda z limonką czy woda z pomarańczą są darmowe. Za pozostałe napoje czy drinki trzeba zapłacić 2 – 8 GBP.
W sumie za dania, wałówkę na wynos, ciasta i napiwek wydaliśmy niespełna 32 GBP.
Może się okazać, że jak wybierzesz się do ETHOS to zastaniesz już odmienione menu i nie będzie się pokrywało z tym co nam udało się zjeść. Z tego co zauważyłem to spora część pozycji jest sezonowa, ale spokojnie Spring Green Scotch Egg jest na stałe.
Informacje ogólne
Adres: 48 Eastcastle Street, Londyn
Restauracja znajduje się niedaleko Oxford Street, czyli jednej z bardziej znanych ulic handlowych w Londynie. Idealnie, żeby wyskoczyć się posilić po shoppingu. Lokal urządzony ze smakiem, bardzo jasne wnętrze podzielone delikatnie brzozami i zielonymi pnączami, co powoduje, że mimo dużej przestrzeni czuje się odrobinę intymności. Obsługa bardzo sympatyczna wyjaśnia na wstępie zasady funkcjonowania lokalu.
5 lat? Gratulacje Pani Kasiu 🙂 Pozdrawiam, wege od 17 lat
Dziękuję i gratuluję wytrwałości Ewo 🙂