Kilka dni w raju na Kubie - Cayo Coco i Cayo Guillermo?
Planując podróż na Kubę musieliśmy koniecznie zaplanować kilka dni na relaks na polecanych plażach Kuby. Przecież na Kubie podobno są najbardziej rajskie plaże na Karaibach. Ale którą wybrać? Mieliśmy już doświadczenia z plażami na Kubie w Zatoce Świń i w Trinidadzie, ale chcieliśmy jeszcze poznać plaże określane najlepszymi na Kubie, do wyboru z racji odległości mieliśmy Cayo Coco z Cayo Guillermo, Cayo Santa Maria lub Varadero. Nasz wybór padł na Cayo Guillermo z uwagi na bliskość Cayo Coco i słynnej plaży Pillar. Cayo są częścią archipelagu Jardines del Rey (ogrodów króla), które nalezą do większego archipelagu Sabana-Camagüey.
W drogę na najlepsze plaże Kuby
Do naszego hotelu na Cayo Guillermo dostaliśmy się taxi collectivos z Trinidadu za 30 CUC od osoby. Tutaj niestety musieliśmy zrezygnować ze spania w przyjemnych casach prowadzonych przez kubańskie rodziny, gdyż w tych turystycznych ośrodkach po prostu ich nie ma. Znajdują się tutaj tylko hotele all inclusive. Dodatkowo na groblę łączącą ląd z Cayo Coco wjadą tylko i wyłącznie turyści lub kubańczycy posiadający rezerwację w hotelu, lub pracujący w luksusowych hotelach. Statystyczny Kubańczyk bez rezerwacji w hotelu nie jest w stanie wjechać do enklawy pięknych plaż. To się zmieniło kilka lat temu, gdyż Cayo Coco i Cayo Guillermo było tylko i wyłączenie miejscami, gdzie wstęp mieli turyści, kubańczycy nie mogli przebywać w ośrodkach przy najpiękniejszych plażach Kuby. A z drugiej strony obecnie też za wielu Kubańczyków tam nie zobaczymy, gdyż nie wielu stać na to, żeby zapłacić za jedną noc tyle co większość zarabia w rok.
Sercotel Gayo Guillermo
Co do hotelu nasz wybór był prosty. Miał być przy plaży i nie obciążać zbytnio budżetu, a najlepiej jeszcze, jeżeli nie byłby dziesięciopiętrowym molochem. Szybkie zerknięcie na portale rezerwacyjne i nasz wybór padł na Sercotel Cayo Gullermo w bardzo atrakcyjnej cenie, bo tylko 607 pln za 2 doby dla dwóch osób oczywiście w opcji ALL INCLUSIVE. Byliśmy w hotelu wcześniej niż rozpoczynała się doba hotelowa i żeby móc korzystać z udogodnień, m.in. lunchu i drinków wnieśliśmy drobną opłatę, co i tak nam się opłaciło, gdyż większość hoteli w okolicy to koszt min. 100 euro za dobę.
I to był bardzo dobry wybór. Hotel położony jest przy przepięknej plaży z bajecznie białym piaskiem. A zamiast dziesięciopiętrowych wieżowców na terenie hotelu dostępne są niskie pawilony i bungalowy. No i wieczorem spokój bez nadmiernych animacji. Nasz pokój był nawet z widokiem na morze, w prawdzie z bardzo daleka, ale z widokiem 🙂 Jedzenie jak to w średniej klasy hotelu all inclusive bez szału, ale po kilkunastu dniach jedzenia na śniadanie omletów była to nawet miłą odmianą. Pozytywnym zaskoczeniem była możliwość bezpłatnego wypożyczenia rowerów.
Jest to pierwszy wybudowany hotel na Cayo Guillermo w 1993 roku, a tuż po nim wzdłuż przepięknych plaż powstał istny plac budowy. Z uwagi na dobre warunki pogodowe i płytkie morze upodobali sobie go też kitesurferzy. Jest to też idealne miejsce do podziwiania wschodów słońca. Na szczęście słońce na Kubie wstawało około 7 rano 🙂
Ale czy tylko plaża? Od Playa Pilar do Cayo Coco
Oczywiście jak to my, zbyt długo leniuchować nie potrafimy i na drugi dzień z samego rana wybraliśmy się na wycieczkę na Playa Pilar autobusem typu hop-on hop-off, który kursuje między Cayo Coco przez Cayo Guillermo do Playa Pilar i z powrotem za 5 CUC od osoby można jeździć cały dzień.
Nie ulega wątpliwości, że Playa Pilar to najpopularniejsza i najpiękniejsza podobno plaża na Kubie. Rzeczywiście piasek jest bialutki i drobniutki jak cukier puder, a morze przy plaży płytkie. Idealne do pływania z rurką. Na plaży funkcjonuje bar i można w cenie 10 CUC poplażować na wypaśnych łóżkach plażowych z wliczonymi 3 drinkami w cenę. Nazwa plaży pochodzi od rybackiej łodzi Hemingwaya „Pilar”. A warto wiedzieć, że Hemingway upodobał sobie właśnie Cayo Guillermo i jego pomniki znajdziemy na grobli łączącej Cayo Guillermo i Cayo Coco. Z Playa Pilar można wybrać się z wycieczką lub samodzielnie rowerem wodnym na wyspę Cayo Media Luna, gdzie niegdyś wypoczywał sam Batista. Plaża jest bardzo popularna wśród turystów a co za tym idzie robi się tam dosyć tłoczno. A dodatkowo niedługo straci swój urok z uwagi na moloch-hotel budowany na samym końcu cypla kończącego Cayo Guillermo. Szkoda, bo uroku na pewno dodaje samo dojście na plaże z głównej drogi.
Koniec leniuchowania, chodźmy na Cayo Coco
I dlatego po krótkim leniuchowaniu na Playa Pilar wskoczyliśmy w autobus i wybraliśmy się zobaczyć te sławne i cudowne plaże Cayo Coco. Po drodze odwiedziliśmy chyba wszystkie resorty na Cayo Guillermo i Cayo Coco, gdyż autobus turystyczny podjeżdża dla wygody turystów pod absolutnie każdy hotel. Możemy przyznać, że nasz był najskromniejszy 😉
Nie bez powodu Cayo Coco, wyspa nad zatoką Bahia de Perros słynie z pasa białych jak śnieg rajskich plaż. Wyspa nie była zamieszkiwana do 1993 roku, kiedy to powstał pierwszy hotel Cojimar (obecnie nasz Sercotel) na Cayo Guillermo. Wyspa połączona jest z lądem 27-kilometrową groblą. W poszukiwaniu plaży do zobaczenia trafiliśmy na taką, gdzie nie było ludzi. I przyznać musimy plaże są tam przepiękne, iście rajskie z drobnym piaskiem i turkusową wodą. Wszystko jak w folderach reklamowych! Ale od lądu nadciągały chmury burzowe, więc postanowiliśmy jak najszybciej jednak opuścić te piękne plaże. Na szczęście deszczyk był przelotny i mogliśmy oddać się lenistwu na równie pięknej plaży przy naszym hotelu na Cayo Guillermo.
Zakupy na Cayo
Autobus turystyczny zatrzymuje się przy jednym z centrów handlowych La Gaviota. Szczerze mówiąc nam nie przypadło do gustu, ale można tam kupić praktycznie wszystko od cygar po rum i na wszelakich pamiątkach kończąc. Wszystko z góry ustaloną ceną, oczywiście dużo wyższą niż na przykład kupowaliśmy nawet w Trinidadzie. Na Cayo nie przybywają biedni turyści, więc Kubańczycy korzystają z okazji na biznes.
A może by tak na rower?
Jak już wiemy na Kubie poruszanie się rowerami obarczone jest pewnym ryzykiem, o czym możecie przeczytać tutaj: Viñales – dolina cygar, kawy i rowerowego szaleństwa . Mimo to skorzystaliśmy z tej gratisowej opcji w naszym hotelu. Wybraliśmy się na podziwianie lasów namorzynowych i różowych flamingów, które na szczęście powróciły na wyspę po huraganie Irma w 2016 roku. Ciekawostką dla strefy międzyzwrotnikowej są właśnie namorzyny, czyli krzewy i drzewa rosnące w pasie nadmorskim i strefie pływów przez co często zalewane. Rośliny tego typu wykształciły sobie korzenie oddechowe i podporowe stąd wyglądają jakby ktoś wykopał korzenie z ziemi.
A tak naprawdę to dla różowych flamingów wybraliśmy Cayo Guillermo. Byliśmy trochę rozczarowani, gdy pierwszego dnia nie zobaczyliśmy żadnego flaminga, ale udało nam się to na wycieczce rowerowej. Okazało się, że w okolicy naszego hotelu przy małym stawie żyje mała populacja tych pięknych ptaków.
W odwiedzinach u Ernesta Hemingwaya
Jak już wiecie Cayo Guillermo upodobał sobie Ernest Hemingway i to tutaj napisał książkę „Stary człowiek i morze” oraz tu mieści się akcja jego ostatniej książki wydanej pośmiertnie „Wyspy na Golfsztromie”. Jego figury w różnych pozach możemy podziwiać na grobli łączącej Cayo Guillermo i Cayo Coco. Ernest ma przepiękny widok na zatokę.
Sielanka czy nuda?
Na Cayo Guillermo spędziliśmy dwa dni i wystarczyło nam to, aby skosztować rajskich plaż Kuby. Jednakże nie jesteśmy stworzeni do leniuchowania i udaliśmy się dalej w drogę odkrywać Kubę.
Jedno jest pewne, warto spędzić kilka niespiesznych dni na którymś z Cayo.
Autor
Podróżniczka, blogerka, która nie odmawia żadnej okazji do wyjazdu. Ciągle nuci: „zabiorę Cię właśnie tam…”. Organizuje i przygotowuje wyprawy z obowiązkowymi wycieczkami fakultatywnymi. A później skrupulatnie je opisuje. W zgodzie ze swoimi przekonaniami wyszukuje opcje wege, eko i cruelty free. Dba o wkład do kategorii WegeTuJemy.
dzień dobry. czy można prosić o zdjęcia bez filtrów? z góry dziękuję i pozdrawiam
Jest na nich delikatny preset. A w jakim celu potrzebujesz Anni?
Flamingów nie zobaczyliście ponieważ 90 procent ich populacji wytłukł huragan Irma w 2017r. wcześniej były ich setki.Żal było patrzeć jak całe stosy zabitych flamingów Kubańczycy na stosy znosili
kilka udało nam się zobaczyć, ale to fakt, jest ich niewiele po huraganie.
Wiele znajomych zdjęć! Na Cayo Coco byłem dwukrotnie, przed huraganem Irma, który zrobił duże spustoszenie, wiedziałem m. in. zdjęcia lotniska, kompletna dewastacja. Mieszkaliśmy w hotelu Colonial, który jako pierwszy powstał na Cayo Coco, a na uroczystości jego otwarcia przybył sam Fidel Castro, przy okazji wygłaszając jak zwykle długą mowę. Rok czy dwa po otwarciu hotel został ostrzelany z karabinów maszynowych przez Kubańczyków, którzy przypłynęli na szybkich łodziach motorowych z Florydy, ale nikt nie poniósł żadnego uszczerbku.
Jacku, niestety my byliśmy już po Irmie i nie mamy porównania. Może to i lepiej. Niemniej jednak cieszyliśmy się bardzo, że flamingi powróciły na cayo i mogliśmy je zobaczyć. Było to moje marzenie! A na Cayo Guillermo spędziliśmy kilka wspaniałych leniwych dni 🙂