Dodatkowy dzień w Trinidadzie - zwiedzamy okolice
Trinidad tak nas urzekł, że postanowiliśmy zostać jeszcze jeden dzień. A o tym co nas tak urzekło w Trinidadzie możecie poczytać tutaj Kuba – Trinidad kolonialna perła.
Skoro postanowiliśmy zostać dłużej to zdecydowaliśmy poświecić ten czas na eksplorowanie okolicy Trinidadu. A dokładnie naszym celem był park krajobrazowy Toppes de Collantes i dolina cukrowa Valle de los Ingenios. Właściciel naszej casy polecił nam, żebyśmy wypożyczyli quada i tak zwiedzali, bo droga do Slato del Caburni do którego planowaliśmy pojechać do najlepszych nie należy. Z samego rana udaliśmy się do wypożyczalni Cubacar, ale niestety jak odstaliśmy swoje w kolejce to zostały nam już tylko standardowe skuterki. Trudno, wypożyczyliśmy skuter, jednak musieliśmy lekko zmodyfikować plany. Tak to jest czasami w podróży, że plany są po to, aby je modyfikować. Koszt wypożyczenia skutera to 25 CUC (ok. 87 PLN).
Po szybkim spojrzeniu w przewodnik i za namową Pana z wypożyczalni stwierdziliśmy, że pojedziemy do Parque El Cubano, a więcej czasu za to poświecimy na Valle de los Ingenios.
Parque El Cubano
Park El Cubano położony jest około 16 kilometrów od Trinidadu, prowadzi tam prosta droga, więc bezproblemowo dostaniecie się na skuterze. Po dojechaniu na parking, aby wejść do parku trzeba przejść przez Ranchón, czyli restauracje i zakupić bilet wstępu za 10 CUC (ok. 35 PLN) od osoby. Ścieżka wytyczona przez park Huellas de la Historia zaprowadzi nas do wodospadu Javira z kilkoma ciekawymi przystankami po drodze. Ścieżka ma w sumie 3,5 km, a jej przejście zajmuje około 2-3 godziny z postojem na kąpiel w wodospadzie.
Ścieżka prowadzi przez przyjemny las wzdłuż rzeki, z kilkoma podejściami, ale ogólnie jest to bardzo prosta i przyjemna trasa. Atrakcją jest sama droga do wodospadu, ponieważ czasami trzeba przejść przez rzekę po kamieniach lub po prowizorycznym mostku.
Po drodze mijamy kilka miejsc, gdzie można się wykąpać, tak zwanych basenów.
W trakcie spaceru natrafiliśmy na małą ciekawostkę, dla nas było to dość duże zaskoczenie. Pionową skałę, na której osy urządziły sobie domy. Z daleka widzimy wiszące jakby girlandy, dopiero podchodząc bliżej widać strukturę plastra miodu. Co sezon osy tworzą nowe nietypowe podłużne gniazda, a stare pozostają na skale lub spadają na ziemię.
Mniej więcej w połowie drogi do wodospadu natrafimy na kubańską wiejską chatę, gdzie możemy podziwiać, jak wygląda tradycyjne kubańskie życie na wsi. O dziwo możemy nawet podejrzeć jak w kuchni gotują się tradycyjne potrawy. Zastanawialiśmy się, czy faktycznie ktoś tam mieszka, czy to taka atrakcja dla turystów?
Przemierzając szlak wzdłuż rzeki wypatrujcie też typowej dla Kuby odmiany jaszczurki, mogącej osiągać nawet 50 cm i potrafiącej zmieniać kolory jak kameleon chociaż kameleonem nie jest! Nam się udało jedną spotkać i nawet sfotografować.
Zwieńczeniem wędrówki jest wodospad Javira. Nie jest to duży wodospad, ale bardzo urokliwy. Można przepłynąć pod nim i wpłynąć do małej jaskini, gdzie natraficie na nietoperze. Wodospad jest ulubionym miejscem odpoczynku kubańczyków z Trinidadu i okolic, więc w weekendy będzie dosyć tłoczno.
Po kąpieli i chwili relaksu ruszyliśmy w dalszą drogę.
A może wycieczka rowerem wodnym?
Przy skręcie z głównej trasy w stronę El Cubano nad rzeką Guaurabo mając nieco więcej czasu na eksplorowanie okolicy możemy wypożyczyć rowery wodne i wybrać się na wyprawę po meandrach rzeki. Wyglądało bardzo zachęcająco, ale niestety mieliśmy w planach jeszcze zwiedzenie doliny cukrowej, więc musieliśmy odpuścić.
Kierunek Valle de los Ingenios
W XIX wieku otaczające Trinidad doliny służyły za tereny uprawy trzciny cukrowej. To tutaj powstały wielkie fortuny z których budowano kolonialny Trinidad. Obecnie po trzcinie cukrowej i jej przetwórstwie zachowały się tylko pozostałości młynów, magazynów, dworów czy sprzętów używanych do przetwórstwa trzciny. Wielkie plantacje napędzane siłą roboczą niewolników poupadały podczas wojny o niepodległość i amerykańsko-hiszpańskiej, a plantatorzy przenieśli się w kierunku Matanzas. To trzeba przyznać, w cukier ciężej się tutaj zaopatrzyć niż w wszechobecne białe bawełniane tekstylia. Historyczny region uprawy trzciny cukrowej w 1988 roku wraz z pobliskim miastem Trinidad został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Obecnie w dolinie możemy podziwiać sielankowy obraz kubańskiej wsi. A, przygotujcie się, że zwiedzając posiadłości rozsiane w dolinie nie zawsze traficie na otwarte drzwi pomimo tego, że przewodniki i foldery mówią, że powinno być otwarte. Tak to już jest na Kubie!
Kubańska kolej praktycznie nie istnieje, ale w dolinie kursuje pociąg pomiędzy kilkoma miasteczkami. Sieć jest słabo utrzymana, a podróż wcale nie należy do komfortowych. Ale jeżeli ktoś ma ochotę na trochę kubańskiego folkloru to na pewno będzie to ciekawe doświadczenie. Nam udało się zobaczyć taki pociąg. Na pewno daje do myślenia, że cały skład pociągu to zaledwie jeden wagon… Dopóki go nie zobaczyliśmy to przemierzając dolinę mieliśmy wątpliwości, czy po torach w ogóle coś jeździ.
Hacjenda Manaca Iznaga
Jest to główny i najczęściej odwiedzany obiekt doliny, mimo to tłumów nie odczuliśmy. Odczuliśmy za to sielankową atmosferę doliny. Nie spiesznie tu płynie czas, a w budynku hacjendy z 1750 roku powstała elegancka restauracja z pięknym tarasem idealnym do odpoczynku. Niemniej jednak miejsce ma swoją ciemną historię jak większość plantacji trzciny cukrowej. Właściciel plantacji Pedro Iznaga zbił majątek na handlu niewolnikami, a w 1795 roku zakupił plantację, aby powiększyć swój majątek w czasach boomu cukrowego. To wszystko oczywiście ciężką pracą niewolników.
Obok hacjendy góruje 44-metrowa wieża skąd nadzorowano prace niewolników. Obecnie można z niej podziwiać panoramę doliny. Przed posiadłością znajduje się ogromny dzwon, który wyznaczał rytm życia plantacji. Na uwagę zasługuje znajdująca się w ogrodzie posiadłości ogromna prasa, która służyła do wyciskania trzciny cukrowej.
Wstęp do posiadłości i na wieżę kosztuje 1 CUC od osoby (ok. 3,50 PLN)
Sok z trzciny cukrowej
Będąc w dolinie chociaż cukru tu nie uświadczymy warto napić się słodkiego i odświeżającego soku z trzciny cukrowej Jugo de cana. Stoiska ze świeżo wyciśniętym przez praskę sokiem znajdziemy praktycznie na każdym kroku.
Casa Gauchinango i Hacienda Ingenio Palmarito
Napojeni udaliśmy się w dalszą drogę. Postanowiliśmy udać się do Casa Gauchinango, domu zamożnego kupca Dom Mariana Borella. Okazało się, że piękna posiadłość jest w remoncie, czego dowiedzieliśmy się dopiero po opłaceniu parkingu za 1 CUC. Nie zrażeni przeskoczyliśmy przez ogrodzenie, żeby zobaczyć piękny ogród i okazałą rezydencję. Po zakończeniu prac miejsce będzie warte odwiedzenia.
Ruszyliśmy do kolejnego punktu naszej wycieczki, do Hacienda Ingenio Palmarito. Obecnie znajduje się tu restauracja, podobno, gdyż niestety budynek był zamknięty i mogliśmy podziwiać jego piękno tylko z zewnątrz. Miły Pan ochroniarz oprowadził nas wokół budynku i opowiedział co nieco. Na parkingu przywitały nas kury, którym zdecydowanie spodobał się nasz skuter.
W poszukiwaniu cukru
Ostatni przystanek San Isidro de los Destiladeros
Ostatnim odwiedzonym przez nas miejscem był młyn cukrowy z 1830 roku uruchamiany siłą niewolników. Po zamknięciu produkcji w 1890 roku posiadłość popadła w ruinę. Obecnie częściowo odrestaurowano budynek hacjendy i 14-metrową wieżę. Reszta budynków jak baraki niewolników czy destylarnia to tylko zarysy fundamentów budynków. Niemniej jednak miejsce położone w niewielkim lesie daje chwilę wytchnienia od kubańskich upałów.
Trinidad – można by tu zostać jeszcze dłużej
Chociaż i tak przedłużyliśmy nasz pobyt w Trinidadzie to stwierdzamy, że zdecydowanie trzeba by tu zostać jeszcze dłużej. Jest tyle w okolicy ciekawych rzeczy do zobaczenia, że żal było wyjeżdżać. Okolice Trinidadu kuszą przede wszystkim dzikością przyrody i obcowaniem z naturą. Jedno jest pewne, jeszcze tu wrócimy, aby eksplorować nieodkryte w pełni Toppes de Collantes i kilometry relaksujących leśnych ścieżek. Śledźcie nasze dalsze przygody na Kubie w Cayo Coco i Cayo Guillermo, plażowym raj dla turystów.
Autor
Podróżniczka, blogerka, która nie odmawia żadnej okazji do wyjazdu. Ciągle nuci: „zabiorę Cię właśnie tam…”. Organizuje i przygotowuje wyprawy z obowiązkowymi wycieczkami fakultatywnymi. A później skrupulatnie je opisuje. W zgodzie ze swoimi przekonaniami wyszukuje opcje wege, eko i cruelty free. Dba o wkład do kategorii WegeTuJemy.
Zdjecie “Łukasz w pociagu” pochodzi raczej z Museo Valle de los Ingenios Trinidad a nie z Museo de la Agroindustria Azucarera, które jest niedaleko Caibarien;-) za Remedios.
Hej Alina. Dzięki za czujność ! Faktycznie nasza pomyłka przy pisaniu tekstu, ale już poprawiliśmy. Pozdrawiamy 🙂
Nam się udało pojechać do Valle de los Ingenios pociągiem, który ciągnęła prawdziwa, ponad stuletnia lokomotywa! W pewnym momencie pociąg stanął, bo lokomotywa mogła sobie poradzić, ale po jakimś czasie z powrotem ruszyła. Niezapomniana wycieczka!
Jacku, super, to musiała być przygoda 🙂 My wybraliśmy jednak wyprawę na skuterze, gdyż zależało nam, żeby jak najwięcej zobaczyć 🙂 i dolina jest przepiękna. Spotkaliśmy tam też cudownych ludzi! Polecamy wycieczkę w te strony!