Na początek zostaliśmy poczęstowani darmową przystawką, pastą z soczewicy z kilkoma kromkami chleba, byliśmy tak głodni, że pasta zniknęła błyskawicznie i nie zdążyliśmy zrobić zdjęcia 😉 Bardzo smaczna, ciekawa alternatywa dla podawanego przeważnie smalcu.
Po chwili pojawiła się przemiła kelnerka z tajemniczą skrzyneczką. Okazało się, że czekały w niej nasze pierogi. Na pierwszy rzut oka wyglądały bajecznie, zatem nadszedł czas na próbę smaku.
Ciasto lekko kruche na zewnątrz i delikatne w środku. Całe szczęście nie było go za dużo i nie zdominowało farszu, bo przecież jest on tutaj równie ważny. A skoro o farszu mowa to trzeba przyznać, że pierogi wypełnione są na bogato. Nadzienia zróżnicowane, bardzo dobre, choć w izbowym ciężko było znaleźć soczewicę. Przydałoby się też, żeby farsz był bardziej doprawiony, bardziej wyrazisty w smaku, byłaby to przysłowiowa kropka nad i. Na szczęście podany do pierogów sos pomidorowy lekko dodał pikanterii.
Świetnym dodatkiem do jedzenia było piwo o delikatnie wyczuwalnym aromacie róży.