Plaża Cofete za górami i księżycowy klimat półwyspu Jandia
Na Fuerteventurze można poczuć surowy klimat i poczuć się jak na księżycu, a to za sprawa minimalistycznych krajobrazów półwyspu Jandia. Na półwyspie znajdziemy też 12 kilometrowa dziką plażę ukrytą za pasmem majestatycznych gór Parku Narodowego Półwyspu Jandia. Prowadzi do niej wąska, kamienista i kręta droga, na której poradzi sobie tylko wytrwany kierowca w wielkiej terenówce. To internetowy obraz półwyspu i drogi prowadzącej do Plaży Cofete, a jak jest na prawdę?
Surowy Półwysep Jandia
Wybierając się na Fuerteventurę koniecznie należy odwiedzić półwysep Jandia na południu wyspy. Na półwyspie znajduje się Park Narodowy Półwyspu Jandia, w którym przede wszystkim polecamy przepiękną plażę Cofete. Plaża ta jest często obieranym kierunkiem przez podróżników, niestety wielu z nich pomija pozostałe atrakcje półwyspu. Ale nie my 😉 Postanowiliśmy zwiedzić pozostałe zakątki półwyspu i sprawdzić co ma do zaoferowania. Do poznawania jego uroków najlepiej wypożyczyć auto, dobrze żeby było o lekkim zacięciu terenowym, gdyż drogi na półwyspie Jandia są bardzo wyboiste, kamieniste i kręte. Choć nie jest to konieczność, ponieważ nasz wypożyczony Citroen C3 też dzielnie dawał radę. Często na drogach półwyspu tworzą się „korki”, szczególnie na dojeździe do plaży Cofete gdzie miejscami jest dość wąsko i samochody muszą się po prostu przepuszczać. Trudy podróży wynagradzają jednak widoki jakie możemy podziwiać. Idealnie się wybrać na taką wyprawę w pogodny i bezwietrzny dzień, bo jak wieje to wieje tak, że chce głowę urwać. Nam niestety nie udało się trafić z pogodą i co tu dużo mówić, lekko nas wywiało.
Plaża Cofete z Morro Jable, to dobra baza wypadowa
Naszą wyprawę rozpoczęliśmy z miasteczka, w którym mieliśmy nocleg, Morro Jable. Link do Booking.com: Blue Sea Jandia Luz. Przyjemny hotel apartamentowy ze śniadaniem I basenem położony blisko plaży Morro Jable.
Po kilkuset metrach od granicy miejscowości kończy się równa asfaltowa droga, a zaczyna szutrowa, kamienista trasa. Trzeba zwolnić, gdyż kurzy się niesamowicie i plomby zaczynają dzwonić w zębach. Ale nie tylko droga uległa ogromnej przemianie, krajobraz malowniczego miasteczka z palmami i zieloną roślinnością przeistoczył się w przypominający bardziej pustynię. Zabudowań praktycznie brak, ale za to można podziwiać surowe wzniesienia po prawej stronie drogi i malutkie plaże pomiędzy skalistymi zboczami po lewej.
Puertito de la Cruz i latarnia morska
I tak dojechaliśmy na sam koniec wyspy do Puertito de la Cruz. Jest to jedyna wioska położona w tym rejonie, więc jeżeli nie zaopatrzyliście się w prowiant jest to ostatni punkt, gdzie możecie coś zjeść. W miasteczku, które składa się z kilki budynków i kempingu z przyczepami kempingowymi postawionymi na stale, znajdziemy tylko jedną małą restaurację. My na szczęście byliśmy zaopatrzeni w zapasy, więc mogliśmy udać się dalej. Dotarliśmy na sam koniec półwyspu, gdzie znajduje się latarnia morska Faro de punta Jandia. Budynek i latarnia może nie robią spektakularnego wrażenia, ale z tego miejsca rozpościera się niesamowity widok na Ocean Atlantycki.
No i koniec świata na Fuerteventura!
Trochę nas wywiało, a czekał nas jeszcze koniec świata! Fin del Mundo to punkt widokowy i musimy przyznać, że jest to dobra nazwa. Tutaj właściwie kończy się droga i oprócz zapierających dech w piersiach widoków zobaczyć można jeszcze pozostałości budynku latarni. Z samego końca cypla rozpościera się widok na przepiękne wybrzeże Fuerteventury z klifami poprzetykanymi plażami ze złotym piaskiem.
Nie tylko Plaża Cofete - Tajemnice półwyspu Jandia
Na końcu świata już byliśmy, ale to jednak nie koniec wyprawy. Dokładamy jeszcze wisienkę na torcie tego dnia i jedziemy na słynną plaże Cofete. Pogoda już nas nie rozpieszcza, bo zrobiło się pochmurnie i jeszcze bardziej wietrznie. Nie zrażeni pokonujemy powoli kilometry wąskiej drogi, która prowadzi do plaży. Wszyscy straszyli, że strasznie, że niebezpiecznie, ale wcale nie było źle i nasze C3 sobie poradziło.
Ale okazuje się jednak, że plaża to nie ostatnia atrakcja tego dnia. W pobliżu plaży Cofete u podnóża gór położona jest willa Gustawa Wintera, który był niemieckim przedsiębiorcą. Postanowiliśmy ją odwiedzić, szczególnie, że z willą związane są legendy. Podobno podczas II wojny światowej w domu Wintera odbywały się potajemne spotkania generała Franco z Hitlerem! A w zatoce niedaleko plaży Cofete widywano U-Booty, które ponoć miały tam tajną podwodą bazę. Również podobno istniały tunele wydrążone pod ziemią prowadzące z willi bezpośrednio na plażę. Willę zwiedzaliśmy, ale nie potwierdziliśmy obecności tuneli ;p Obecnie budynek pilnowany jest przez starszą parę, a za wstęp płaci się „co łaska”. W nadszarpniętych zębem czasu pomieszczeniach znajdziemy tak naprawdę zbiór osobliwości, kilka pamiątek, zdjęć przypominających czasy II wojny światowej i czasy świetności willi. Warto odwiedzić to miejsce choćby po to, żeby zobaczyć plażę Cofete z góry. Widok jest niesamowity.
Piaskiem po oczach na Plaży Cofete
Zjeżdżamy na parking, który znajduje się przy plaży i porzucamy auto. Oto i ona, słynna Plaża Cofete ciągnąca się przez 12 kilometrów. Radośnie biegniemy po złotym piasku i w tym momencie nasze plany na leżakowanie i piknik na plaży, delikatnie mówiąc, legły w gruzach. A raczej w piachu, który przez wiatr wdziera się w każdy zakamarek naszych ubrań. Niestety, ale nie przemyśleliśmy sprawy i nie zabraliśmy ze sobą parawanu, który za pewne zrobiłby furorę, jak niegdyś na Riwierze Francuskiej. 😉 Ale na szczęście na plaży można spotkać naturalne parawany w postaci zasypanych krzaków. Chroniąc się przez wiatrem i piaskiem spałaszowaliśmy lokalne pyszności i ruszyliśmy na spacer wzdłuż plaży. W słoneczny dzień i mniej wietrzny można tutaj spędzić niesamowite chwile i wypocząć. Spacerować jest gdzie, ponieważ plaża ma 12 kilometrów długości. Mimo pogody plaża Cofete zrobiła na nas niesamowite wrażenie. Miejscami szeroka na kilkaset metrów ze skalistymi górami w tle to jest widok, którego nie zapomnimy do końca życia. Po solidnym spacerze udaliśmy się w podróż powrotną do Morro Jable.
Plaża Cofete i nieokiełznana natura Fuerteventury
Po tak cudownym dniu, pomimo słabej pogody, poczuliśmy, że baterie zostały naładowane i mamy power, żeby kolejnego dnia ruszyć na dalsze odkrywanie wyspy. Półwysep Jandia i cudowna Plaża Cofete zapiszą się w naszej pamięci na zawsze z uwagi na swój surowy klimat i wrażenie, że natura naprawdę jest nieokiełznana. Mamy nadzieję, że zarazem udało się nam obalić mit niedostępnej plaży, do której wiedzie droga na której poradzą sobie tylko najtwardsi w terenówkach. Jednak dla pewności i swojego spokoju należy jeszcze pamiętać żeby przy wypożyczaniu auta sprawdzić czy wypożyczalnia nie zastrzegła sobie zakazu wyjazdu na plażę Cofete. Takie zapisy zdarzają się w umowach.
Jeżeli chcecie wiedzieć co jeszcze ciekawego widzieliśmy na Fuerteventurze to śledźcie nasze wpisy i odkrywajcie z nami, Gdzie Słońce Dla Nas Wschodzi.
Autor
Podróżniczka, blogerka, która nie odmawia żadnej okazji do wyjazdu. Ciągle nuci: „zabiorę Cię właśnie tam…”. Organizuje i przygotowuje wyprawy z obowiązkowymi wycieczkami fakultatywnymi. A później skrupulatnie je opisuje. W zgodzie ze swoimi przekonaniami wyszukuje opcje wege, eko i cruelty free. Dba o wkład do kategorii WegeTuJemy.
Super post! Fuerta była dość nisko na naszej bucket list, ale po Waszym wpiście skacze do góry! I ta plaża 😉 SZTOS! Co ciekawe, podobne klify widzieliśmy w … Peru! 😉 ps. a jednak parawany się przydają! Buziaki dla Was :*
Dzięki :* Peru jeszcze przed nami 🙂 Hahaha, parawany zdecydowanie by się przydały 😉
Byłam osobiście na plaży Cofete. Uważam że jest piękna. Droga kręta ale busem daliśmy radę. Polecam Fuerteventura każdemu 😆
Fuerta zrobiła na nas niesamowite wrażenie, najbardziej podobał się nam ten księżycowy krajobraz 🙂
odradzano nam odwiedzenie plaży coffete ale moja przekorna natura nakazała jechać hahahha fiatem 500 i dalismy radę .Powiem Wam ,że gdybym tam nie pojechał to załowałbym do końca życia a tajemniczosc willi Wintera bardzo onieśmielała wręcz…cudne miejsce!!!
Super Mariusz. Wszyscy straszą, a droga wcale nie jest taka zła. Trzeba zachować uwagę i spokojnie można dotrzeć. Miejsce jest przepiękne 🙂