Nasz pierwszy raz w Azji, zaczynamy od Hanoi w Wietnamie
Azja była na naszej bucket list od dawna, tylko jakoś tak bilety w inne kierunki świata zawsze trafiały się taniej. Poszukując okazji na spędzenie czasu po świętach i w Sylwestra natrafiliśmy na dosyć tanie loty w tym terminie do Wietnamu. Niewiele się zastanawiając kupiliśmy bilety z Warszawy do Hanoi i powrotne z Da Nang do Warszawy. I to znowu na 8 dni przed wylotem. Taka tradycja już chyba! Poprzedniego roku również było to 8 dni przed wylotem, o czym możecie przeczytać tutaj: Brazylijska przygoda, czyli I’m a dreamer. Niewiele czasu zostało nam na zaplanowanie Wietnamskiego tripa, ale my lubimy takie spontany. Trasa zresztą trochę sama się zaplanowała, bo zaczynaliśmy w Hanoi, a powinniśmy skończyć w Da Nang. I muszę się do czegoś przyznać, im mniej czasu na planowanie tym sprawniej wszystko idzie, 😉 a dodatkowo uwielbiam już po zakończonej podróży spisując wspomnienia porównywać plany i rzeczywistość. Jest to pewnego rodzaju uzależnienie, a może nawyk z pracy? Hmmm…
Pierwszy przystanek - Hanoi
Planując pobyt w Wietnamie nie mogło zabraknąć zwiedzania stolicy, czyli Hanoi. Po prawie dobie podróży wylądowaliśmy nieco po 7 rano na lotnisku Noi Bay. Zmęczeni, ale szczęśliwi szybko przeszliśmy formalności wizowe, wymieniliśmy część pieniędzy i ruszyliśmy w poszukiwaniu autobusu do centrum. Postanowiliśmy skorzystać z lokalnego środka transportu, tak jest taniej i ciekawiej niż taksówką. Autobus nr 86 kursuje z lotniska międzynarodowego przez lotnisko krajowe do samego centrum Hanoi. Koszt to 35 000 VND (ok. 5,70 PLN). Podróż trwa niecałą godzinę, a w porannych godzinach zajęło nam to około 40 min. Taksówką można się tam dostać za około 10 USD, czyli niecałe 40 PLN. Już sam widok z okna autobusu mówił nam, że nasz pobyt w Wietnamie będzie niezapomnianą przygodą. Był to nasz pierwszy pobyt w Azji i sami nie wiedzieliśmy czego dokładnie się spodziewać.
W Hanoi spaliśmy w dwóch hotelach z uwagi na to, że nasz pobyt był podzielony wyprawą do zatoki Ha Long, o czym możecie przeczytać tutaj Wietnam i tajemnicza zatoka Lądującego Smoka – Ha Long. Pierwszy z nich to Trang Trang Hotel, gdzie spędziliśmy jedną noc. Uwaga! Pokoje standard nie mają okien ;), ale za to obsługa była super miła, a cena za noc to ok. 110 PLN ze śniadaniem. Link do Booking.com: Trang Trang Hotel. Drugi to dużo tańszy, bo około 86 PLN za dobę ze śniadaniem i z oknem Hanoi Street View Hotel. Obsługa również miła i w dzień wyjazdu nawet dostaliśmy śniadanie na wynos, kanapki z omletem. Link do Booking.com: Hanoi Street View Hotel.
Nie spać! Zwiedzać!
Do hotelu dotarliśmy nieco przed 10:00, postanowiliśmy zostawić bagaże i ruszyć od razu na zwiedzanie Hanoi. Pomimo zmęczenia po prawie dobie podróży wybór był prosty, zresztą pokój i tak byłby dostępny dopiero po 14:00 😉 A wiedząc, że plan na Wietnam jest dość napięty to nie chcieliśmy tracić czasu na odpoczynek. Przecież wakacje nie są do odpoczywania! Z planem i trochę bez planu ruszyliśmy na podbój Hanoi.
Nasz hotel położony był niedaleko jeziora Hoàn Kiếm, które znajduje się na południe od starówki i jest centralnym punktem Hanoi. To miejsce spotkań i odpoczynku dla mieszkańców i turystów. Na tafli jeziora możemy podziwiać dwie budowle, Żółwią Wieżę, z którą łączy się legenda o historycznym władcy Lê Lợi, który to po latach walki z chińskimi najeźdźcami pływając po jeziorze łódką został poproszony przez żółwia o oddanie miecza, którym władał, a który został mu podarowany przez inne bóstwo Smoczego Króla. Władca oddał posłusznie miecz i od tego wydarzenia jezioro zyskało swoją nazwę, jezioro Zwróconego Miecza. Drugim budynkiem jest świątynia Ngọc Sơn poświęcona nauczycielom konfucjanizmu i taoizmu oraz XIII wiecznemu władcy Trần Hưng Đạo. Pagoda połączona jest z nabrzeżem jeziora mostkiem Wschodzącego Słońca.
Pierwsze kroki skierowaliśmy właśnie tam w poszukiwaniu autobusu, który zawiózł nas do Kompleksu Ho Chi Minha. Polecamy poruszanie się komunikacją miejską w Hanoi, gdyż autobusy jeżdżą dosyć często, a dodatkowo są bardzo tanie. Koszt przejazdu to 7 000 VND (ok. 1,14 PLN). Jedynie trzeba uważnie sprawdzać w którą stronę jedzie autobus, ponieważ zdarza się, że z jednego przystanku mogą odjeżdżać autobusy tej samej linii w różnych kierunkach.
Kompleks Ho Chi Minha
Kompleks składa się nie tylko z mauzoleum, gdzie spoczywa wódz wietnamskiej rewolucji i można podziwiać jego zabalsamowane ciało, ale także z muzeum poświęconemu jego historii, domu na palach, Pagody Jednej Kolumny czy znajdującego się tuż obok pałacu Prezydenckiego.
Na wstępie przeraziła nas kolejka ciągnąca się od ulicy przez cały kompleks, na oko miała z kilometr jak nie więcej. Na szczęście tłum poruszał się dosyć sprawnie. Wstęp do mauzoleum jest bezpłatny. Przy wejściu trzeba zostawić plecaki, a w kolejnej budce sprzęt fotograficzny, który zostanie oddany nam po opuszczeniu mauzoleum. Byliśmy pod wrażeniem organizacji. Mauzoleum powstało na kształt mauzoleum Lenina w Moskwie wbrew władcy Ho Chi Minhowi, który chciał mieć skromny pochówek. Jego ciało co roku wysyłane jest do Moskwy w celu konserwacji. Niestety nie można robić zdjęć w mauzoleum, ale mogę Was zapewnić, że jego ciało wygląda jak rzeźba z wosku.
Naprzeciwko mauzoleum po drugiej stronie ulicy można podziwiać nowoczesny budynek Parlamentu. Zaś za mauzoleum znajduje się Pałac Prezydencki wybudowany w kolonialnym stylu, w którym nie chciał mieszkać Ho Chi Minh i służył mu jedynie za miejsce przyjmowania gości. Prezydent hołdujący skromnemu stylowi życia kazał za to wybudować sobie niewielki domek na palach, który znajduje się w pobliżu pałacu. W kompleksie zobaczymy również salę spotkań i samochody, którymi poruszał się władca.
Przy małym jeziorku tuż przy domu przywódcy możemy zobaczyć ciekawostkę przyrodniczą, korzenie cyprysów wystające z wody i tworzące niesamowity widok.
Idąc w stronę muzeum trafimy do Pagody Jednej Kolumny kojarzonej często z symbolem Wietnamu. Pagoda została wzniesiona przez cesarza Lý thánh tônga z okazji narodzin syna. Pagoda ma kształt lotosu, ponieważ wiąże się z nią legenda. Cesarzowi przyśnił się siedzący na kwiecie lotosu bodhisattva, istota dążąca do stanu oświecenia i kojarzona z altruizmem, podająca cesarzowi dziecko. Obecna świątynia jest repliką z 1955 roku, oryginał był wielokrotnie dewastowany. W środku jak to na buddyjskie świątynie przystało poczujemy zapach kadzideł i zobaczymy dary w postaci owoców, jedzenia i pieniędzy składanych bóstwom.
W międzyczasie czas na orzeźwienie! Postanowiliśmy spróbować pysznej mrożonej herbaty ze straganu za 10 000 VND (ok. 1,6 PLN).
Wejście na teren Pałacu, zwiedzanie domu i pagody to koszt 40 000 VND od osoby (ok. 6,50 PLN).
Ostatnim punktem kompleksu jest muzeum Ho Chi Minha do którego wstęp jest dodatkowo płatny, 25 000 VND (ok. 4,10 PLN). W jego wnętrzu podziwiać można pamiątki i zapoznać się z życiem komunistycznego przywódcy.
Po wyjściu z kompleksu dopadły nas sprzedawczynie lokalnych smakołyków i niewiele myśląc postanowiliśmy spróbować słodkich pączków i bułeczek.
Ogród Botaniczny w Hanoi
Tuż za kompleksem Ho Chi Minha znajduje się ogród botaniczny. Wstęp jest symboliczny i kosztuje 2 000 VND (ok. 0,33 PLN). Niewiele jednak zobaczycie w środku, nas urzekła wystawa drzewek bonsai, piękny staw i smocza brama wykonana z kwiatów. Potraktowaliśmy to jako przyjemny przystanek w drodze do Jeziora Zachodniego.
Jezioro Zachodnie i pagoda Trần quốc
Jezioro Zachodnie jest słodkowodnym zbiornikiem powstałym z wód rzeki Czerwonej. Jest to popularne miejsce spędzania wolnego czasu, tam znajdziemy liczne knajpki i bary. Z grobli pomiędzy jeziorem Zachodnim, a mniejszym Trúc Bạch można podziwiać wielkomiejskie Hanoi po lewej stronie i starówkę po prawej. Na mniejszym jeziorku wypożyczymy rowery wodne w kształcie łabędzi. Na małej wysepce, na którą wchodzi się z grobli znajduje się najstarsza pagoda w mieście Trần quốc. Wzniesiona w VI wieku jeszcze przed założeniem miasta skrywa w sobie drzewo Bodhi, które wyrosło z sadzonki oryginalnego drzewa, pod którym budda osiągnął stan oświecenia. Niestety pagodę obejrzeliśmy tylko z zewnątrz, ponieważ była zamknięta. Już bardzo zmęczeni udaliśmy się na zwiedzanie kolejnej atrakcji, tym razem znowu postanowiliśmy skorzystać z miejskiego autobusu.
Carska Cytadela Thăng Long
Nie sposób podsumować inaczej tego obiektu, jest to najpiękniejsza cytadela na jakiej kiedykolwiek byliśmy. Obiekt służył najpierw wietnamskim dynastiom, później francuskim kolonizatorom, a ostatecznie północnowietnamskiej armii. Architektura niektórych budynków bardziej przypomina orientalne pałace niż budynki militarne. Obiekt do zwiedzania został udostępniony dopiero w 2010 roku i wtedy też został wpisany na listę UNESCO. Pierwotna nazwa Hanoi to Thăng Long i tak właśnie nazywała się pierwsza stolica państwa w 1010 roku przeniesiona z Hoa Lu. Ze starszych budynków zachowały się bramy wjazdowe Đoan Môn (Brama południowa), Cửa Bắc (Brama północna), schody z betonowymi smokami prowadzącymi do Pałacu Kinh Thiên i pałac księżniczki Hậu Lâu. Budynki były sukcesywnie niszczone wskutek działań wojennych, niektóre dobudowywane, jak ośmiokątna wieża flagowa za czasów kolonialnych. Obecnie w wieży znajduje się muzeum Historyczne Armii Wietnamskiej. Za czasów wojny w Wietnamie, która rozegrała się w latach 1954-1975, dowództwo północno-wietnamskich wojsk miało swoją kwaterę główną w Cytadeli. Wzniesiono tam dźwiękoszczelny dom oznaczony D67 z podziemnym tunelem pozwalającym na ewakuację w przypadku ataku. W tym miejscu wystawione są eksponaty, mapy i pamiątki z wojny przeciwko USA.
Musimy się Wam do czegoś przyznać. Tutaj mieliśmy mały kryzys związany ze zmęczeniem po podróży. W końcu była to nasza 25 godzina na nogach. Urządziliśmy sobie krótką drzemkę na ławeczce przy jednym z pawilonów. 😉 Po krótkim odpoczynku wybraliśmy się do znajdującego się po drugiej stronie ulicy stanowiska archeologicznego, gdzie prowadzone są prace wykopaliskowe i odkrywane są warstwa po warstwie dzieje cytadeli, od jej założenia pod nazwą Dai La przed chińską dynastię po czasy współczesne.
Kompleks budowli na cytadeli zajmuje w sumie 18,3 ha. Wstęp to koszt 30 000 VND (ok. 5 PLN).
Na placu naprzeciwko muzeum udało nam się spotkać pomnik przyjaciela Wietnamu z Rosji, mowa oczywiście o Leninie.
Świątynia literatury
Już mocno zmęczeni postanowiliśmy wykrzesać trochę mocy i będąc po tej stronie Hanoi zwiedzić najstarszy uniwersytet w Wietnamie, zwany Świątynią Literatury, po wietnamsku Quốc Tử Giám. Założony w 1070 roku pierwotnie był świątynią poświęconą Konfucjuszowi, ale z czasem przerodził się w uczelnię. Wygląd świątyni przypomina tę z Chin w której Konfucjusz mieszkał i nauczał.
Poruszając się po obiekcie będziemy przechodzić przez podwórza mieszczące ogrody, miniemy sadzawkę niebiańskiej czystości, osadzone na kamiennych żółwiach tablice z inskrypcjami absolwentów uczelni. Dalej znajdziemy Wielki Dom Ceremonii poświęcony patronowi, jego statuy i jego podopiecznych. Ostatnie podwórze zwane było sercem uniwersytetu Thái Học.
Katedra św. Józefa
Już bardzo kleiły nam się oczy i postanowiliśmy zrobić przerwę w zwiedzaniu, ale po drodze jeszcze jedna atrakcja. Odwiedziliśmy katedrę św. Józefa, która powstała w 1886 roku w miejscu pagody Báo Thiên. Poszarzała fasada od miejskiego smogu przypomina trochę paryską Notre-Dame. Ciekawostką jest, że po przejęciu władzy w północnym Wietnamie przez siły komunistyczne w 1954 roku zakazano odprawiania mszy, a dopiero od 1990 roku nabożeństwa odbywają się ponownie. Wstęp do katedry jest bezpłatny.
Czas na relaks
Bezsprzecznie i jednogłośnie postanowiliśmy zrobić przerwę w zwiedzaniu i udaliśmy się do naszego hotelu, żeby się zameldować i przespać chociaż godzinkę. W końcu kręciliśmy już drugą dobę na nogach. Po krótkiej i to dużo za krótkiej drzemce udaliśmy się na podbój Starego Miasta.
Stare Miasto w Hanoi
Pierwsze co postanowiliśmy to po prostu zanurzyć się w plątaninie uliczek starego Hanoi i poszukać, czegoś pysznego do jedzenia. A Hanoi to nie tylko stolica kraju, ale też stolica kulinarna tej części Wietnamu. Ja spałaszowałam najpyszniejsze tofu jakie jadłam w życiu, tofu w sosie pomidorowym, a Łukasz kurczaka z cytryną, chilli i karmelem, do tego lokalne piwko Halida. Najedzeni odkrywaliśmy atrakcje starówki.
Stare miasto w Hanoi jest uważane za najpiękniejsze w Azji Południowo-Wschodniej. Ulice zawdzięczają w większości swoje nazwy nazwom zawodów i rzemieślników tutaj działających, a ich układ jest dość chaotyczny. Zabudowa starówki powstała w większości około XV wieku. Małe knajpki, stare kupieckie domy, w których handel trwa do dzisiaj, straganiki rozłożone na ulicach, przekąski sprzedawane z wózków i koszy to kwintesencja Hanoi. Jest to idealne miejsce do spacerowania i podglądania ludzi. W weekendy główne ulice starego miasta zamykane są dla ruchu i powstaje nocy targ, gdzie kupicie wszystko od prawie oryginalnych Ray-Banów 😉 po tak samo oryginalne ubrania i sprzęt elektroniczny. Nie można nie wspomnieć o jedzeniu, przekąski z wózków jak np. grillowane mięso na patyku czy banana w cieście w cenach od 10 000 VND do 20 000 VND (ok. 1,60 – 3,20 PLN).
Z atrakcji starego miasta polecamy najstarszą świątynię w mieście, Bạch Mã znajdującą się na skrzyżowaniu ulic Hang Buom i Hang Glay. Obecna świątynia pochodzi z XVIII wieku, ale już wcześniej, bo od XI wieku było to miejsce kultu. Świątynia poświęcona jest białemu koniowi, który ukazał się władcy Lý Thái Tổ, aby podpowiedzieć mu, gdzie wybudować cytadelę.
Historyczny dom nr 87 przy ulicy Ma May jest przykładem tradycyjnego domu kupieckiego. Udało nam się go zwiedzić częściowo i to rzutem na taśmę. I to jeszcze za darmo, bo teoretycznie już było zamknięte! Główną charakterystyką takich domów jest wąski front zapewniający w dawnych czasach niski podatek od nieruchomości i dziedziniec, tzw. studnia pośrodku domu.
Wartą uwagi jest też jedyna zachowana wschodnia brama miejska z pierwotnych szesnastu. Jej grube mury i wąski przesmyk zapewniają o potężnych niegdysiejszych murach miejskich. Za dnia z trudem przeciskają się pod nią wszyscy chętni do uczestniczenia w tym poplątanym ruchu drogowym. Niedaleko znajduje się najpopularniejsze targowisko Đồng Xuân.
Najbardziej Instagramowe miejsce w Wietnamie
Najbardziej Instagramowym i nie do przeoczenia miejscem jest Train Street, czyli tory kolejowe wciśnięte między domy mieszkalne i knajpki. Znajdują się pomiędzy ulicami Dien Bien Phu, a Phung Hung. Jest to niesamowite przeżycie oglądać pędzący pomiędzy domami jak w tunelu kolorowy pociąg. Niewątpliwie, jeżeli nie znacie rozkładu jazdy możecie się naczekać, nam się udało od razu jak tylko dotarliśmy na miejsce, ale spotkani tam ludzie opowiadali nam, że wypili nawet kilka drinków czekając na upragniony pociąg 🙂
Jak zgłodniejecie to się nie martwcie, na każdym kroku znajdziecie coś do jedzenia. My polecamy spróbować Banh Choux, czyli ciasteczek parzonych, a la ptysie, z różnymi kremami w środku, np. czekoladowym, truskawkowym, czy z zielonej herbaty. Na większy głód poszukajcie ulicznego lokalu, gdzie zjecie pyszną zupę Pho.
Teatr Lalek na wodzie
Nasz pobyt w Hanoi był nieco poszatkowany z uwagi na to, że chcieliśmy jak najwięcej zobaczyć w okolicy. Dlatego oprócz pierwszego dnia, Hanoi poznawaliśmy głównie po zmroku. Ale nie martwcie się, po zmroku również jest co robić. Atrakcją, której nie możecie sobie odmówić jest legendarny tradycyjny Teatr Lalek na Wodzie. Rozrywka wywodzi się z terenów rolniczych północno-wschodniego Wietnamu, gdzie sceną często były po prostu zalane wodą pola ryżowe. Drewniane kukiełki poruszane przez wprawnych lalkarzy zabawiają widzów od ponad tysiąca lat.
Przedstawienie opowiada sceny z życia wiejskiego oraz przytacza wietnamskie legendy o czterech wietnamskich bóstwach: smoku, feniksie, żółwiu czy jednorożcu. A wszystko to przy akompaniamencie tradycyjnych instrumentów jak flet, cymbały, gong i przy tradycyjnych przyśpiewkach aktorów. Spektakl to niesamowita feria barw i efektów specjalnych. Koniecznie nie możecie tego opuścić będąc w Hanoi. Teatr NHÀ HÁT MÚA RỐI THĂNG LONG znajduje się na północnym brzegu jeziora Hoàn Kiếm. Spektakle odbywają się codziennie w godzinach popołudniowych pierwszy spektakl zaczyna się o 15:00, a ostatni o 21:00. Ceny w zależności od miejsca, od 100 000 VND do 200 000 VND (ok. 16 – 32 PLN) w pierwszych rzędach. Polecamy te z przodu, ponieważ najlepiej widać, a w gratisie dostaniecie płytę DVD z nagraniem i zestaw pamiątkowych pocztówek.
Dzielnica Francuska
Dzielnica całkiem inna niż stare miasto znajduje się na południe od jeziora Hoàn Kiếm, a mowa tu o dzielnicy Francuskiej z szerokimi alejami i przepięknymi monumentalnymi budynkami. Można by nawet rzec i to bez krzty przesady, że to Francja w Wietnamie. Wszystko to za sprawą kolonialnej przeszłości Wietnamu, kiedy to Hanoi było stolicą Indochin.
Warto udać się na spacer i popodziwiać robiące duże wrażenie budowle, jak na przykład budynek opery Trang Tien wzorowanej na Paryskim Palais Garnier. Wzniesiona w 1911 roku była nie tylko miejscem wystawiania spektakli, ale tutaj w 1946 roku pracowano nad pierwszą wietnamską konstytucją. Obok znajduje się hotel Hilton, któremu ze względów historycznych nadano nazwę Hilton Hanoi Opera Hotel, gdyż Hanoi Hilton nazywano ironicznie więzienie Hỏa Lò. Więzienie wzniesione przez Francuzów przez wiele lat było przepełnione i służyło za areszt dla antykolonialnych konspiratorów. Podczas II wojny indochińskiej przetrzymywano i torturowano tutaj amerykańskich jeńców. Ciekawostką jest, że kilka lat spędził tutaj republikański kandydat na prezydenta USA John McCain.
Znajdują się tutaj również ciekawe muzea, które niestety musieliśmy odpuścić z uwagi na brak czasu, ale zdecydowanie przy kolejnej wizycie je odwiedzimy. Mowa o Narodowym Muzeum Historii opowiadającym o historii Wietnamu od czasów prehistorycznych, aż do połowy XX wieku i Muzeum Wietnamskiej Rewolucji przybliżające czasy wojen indochińskich. Ciekawą propozycją jest dosyć nowe Muzeum Wietnamskich Kobiet przedstawiające role jakie pełniły kobiety na przestrzeni wieków.
Ostatnim odwiedzonym przez nas miejscem był Hotel Metropole, który jest przykładem architektury kolonialnej. Wybudowany w 1901 roku przez wiele lat był miejscem pobytu wielu znakomitych gości, takich jak: Jacques Chirac, George Busch Senior i Charlie Chaplin.
W eleganckiej dzielnicy zaszliśmy do McDonalda, ale tylko w celach poznawczych, woleliśmy zjeść w knajpce z lokalnymi daniami. Łukasz tego wieczoru wybrał hot pota, czyli danie DIY (do it your self). Ja tam na wakacjach nie będę gotować i zamówiłam ryż z warzywami i orzechami nerkowca.
Hanoi nieodkryte
Zdecydowanie czujemy niedosyt po pobycie w Hanoi, mimo, że udało się spędzić tam trzy noce. Jest to niesamowite miejsce, gdzie tradycja miesza się z nowoczesnością. Uśmiechnięci i zawsze chętni do pomocy ludzie dopełniają dobrego wrażenia. Nawet nie znając wspólnego języka udawało się im nam pomóc! Jest to miejsce, do którego chcielibyśmy wrócić. Nie czuć tu wielkomiejskiego przepychu jak w Ho Chi Minh, o którym przeczytacie wkrótce, ale panuje tu porównywalny Sajgon 😉 To niesamowite miasto było dla nas także bazą wypadową do atrakcji północnego Wietnamu. Zapraszamy Was do śledzenia kolejnych wpisów i okrywania miejsc Gdzie Słońce dla Nas Wschodzi!
Autor
Podróżniczka, blogerka, która nie odmawia żadnej okazji do wyjazdu. Ciągle nuci: „zabiorę Cię właśnie tam…”. Organizuje i przygotowuje wyprawy z obowiązkowymi wycieczkami fakultatywnymi. A później skrupulatnie je opisuje. W zgodzie ze swoimi przekonaniami wyszukuje opcje wege, eko i cruelty free. Dba o wkład do kategorii WegeTuJemy.
Hej, a ja mam pytanie w jakiej cenie udało wam się kupić bilety na 8 dni przed wylotem? 🙂 Pytam, ponieważ też poluję obecnie na bilety zaraz po świętach i nie wiem czy już kupować, czy czekać..wiem, że za 2tys spokojnie można polecieć, no ale okolice świąt i sylwestra to wiadomo – sezon wysoki. Dzięki z góry!
Hej Sylwio. Płaciliśmy ok. 2 400 PLN za osobę Quatarem, wylot z Warszawy do Hanoi, a powrót z Da Nang do Warszawy. Można znaleźć taniej, ale nam zależało w konkretnym terminie, a termin świąteczny i noworoczny do najtańszych nie należy. Pozdrawiamy i powodzenia w polowaniu na bilety!