WYPAS
Właściciele wymyślając kilka lat temu nazwę dla swojego wegańskiego lokalu trafili w samo sedno. Dania, które wylądowały na naszych talerzach były prawdziwym wypasem, zresztą zobaczcie sami.
Zanim dojdziemy do tego czym my się zajadaliśmy to jeszcze szybkie zerknięcie w menu na co warto zwrócić uwagę w WYPAS. Ciekawe brzmi Zestaw SUSHI mniejszy w skład którego wchodzą futomaki z pieczonymi warzywami, warzywami marynowanymi i boczniakiem w tempurze, a także uramaki z falafelem czy hosomaki z oshinoko czyli kiszoną rzepą. Jak ktoś woli bardziej klasycznie to jest Talerz polski. Bezmięsny a la schabowy w chrupiącej panierce z podawany z puree ziemniaczanymi i zestawem surówek.
WEGEtuJEMY
Jako starter Kasia wybrała Sajgonki (13 PLN) podawane z sosem z mirabelek i słodkim sojowym. Jako danie główne zamówiła Talerz arabski (31 PLN) w skład którego wchodzi falafel, hummus, oliwki, marynowany bakłażan, kiszone warzywa, pieczona marchewka w zatharze, pieczone buraki z tymiankiem, szpinak, sałata, fasola zapiekana w rozmarynie, piklowana czerwona kapusta, arbuz oraz pita i dip jogurtowy z kiszoną cytryną i miętą.
Do picia na ochłodę Lemoniada (12 PLN) hyćka z białym bzem.
Na początek podano przystawkę, 5 złotych sajgonek przystrojonych szczypiorkiem, kiełkami i sezamem. Do tego dwa niepozorne sosy i to właśnie one robiły całą robotę w tym daniu. Lekko słodkie były bardzo dobrym uzupełnieniem dla chrupiących, warzywnych sajgonek. Było nieparzyście, więc musieliśmy walczyć o ostatnią 😉
Po przystawce rozjuszony żołądek czekał niecierpliwie na danie główne. A jak już je podano to Kasia nie widziała czy jeść czy podziwiać tę kompozycję. Zresztą zdjęcie mówi samo za siebie. Pozycja ta jest tak bogata w różne z wyglądu i smaku dodatki, że każdy widelec dostarcza innych wrażeń kubkom smakowym. Mimo, że jest tego bardzo dużo to wszystko idealnie się ze sobą komponuje i nawet jedne rzeczy w tym daniu byśmy nie zmienili.
Duży plus za niestandardową lemoniadę, z białym bzem. Podana z borówkami, gałązką rozmarynu … i metalową słomką. W smaku bardzo dobra, orzeźwiająca, świetna alternatywa dla klasycznej cytrynowej.
Odwieczny problem, co wybrać, chciałem spróbować ramenu, ale również jednego z talerzy, więc … wybrałem to i to 😉
Na początek mała porcja Ramen (16 PLN) z glonami kombu, makaronem soba, marynowanym tofu i świeżymi warzywami, zaś na danie główne Talerz koreański (32 PLN). Bibimbap, czyli misa wypełniona kleistym ryżem z marynowanym bakłażanem, bezmięsnym mielonym, kimchi, pieczonymi marchewkami, chrupiącymi warzywami, kiełkami, szpinakiem, sezamem i sosem na bazie pasty gochujang.
Do picia wybrałem Kompot (7 PLN) z owoców sezonowych.
Moja przystawka była niby małą porcją ramenu, a mimo to w miseczce się nie mieściła. 😉 Na wierzchu ogromna ilość świeżych, chrupiących warzyw, a pod nimi skryty był aromatyczny bulion.
Zazdrościłem Kasi wyglądu jej dania głównego, ale moje okazało się wcale nie mniej okazałe. Jadłem już kiedyś bibimbap w wersji mięsnej i myślałem, że tamtego smaku nic nie przebije … do teraz. Świetna kompozycja moich ulubionych smaków, marynowanego bakłażana i kimchi, do tego ostry sos i mięso, które mięsem nie było, ale perfekcyjnie je udawało. Łakomczuchowi nic więcej do szczęścia nie trzeba.
Kompot okazał się … prawdziwym kompotem! Wprowadził był tylko jedną modyfikację w menu, a mianowicie powinien się nazywać „Kompotem babci”, bo po spróbowaniu wracały wspomnienia z dziecięcych lat.
Informacje ogólne o WYPAS
Adres: Ul. Jackowskiego 38, Poznań
WYPAS znajduje się w samym centrum Jeżyc wśród przepięknie odrestaurowanych kamienic na ulicy Jackowskiego. Na pierwszy rzut oka, wnętrze wydaje się skromne, takie niepozorne, jednak dzięki ciekawym dodatkom jest przytulne.
Na szczególną uwagę zasługuje ogródek, przepiękny, kolorowy i pachnący.
Podsumowanie
WYPAS … i wszystko jasne 🙂 Zaliczamy go do naszego TOP 3 wegańskich restauracji w Poznaniu. Każdy kęs to eksplozja smaku dlatego będziemy tam wracać regularnie do czego i Was zachęcamy.
Autor
Podróżnik, bloger, master of technology i siła napędowa do dokumentowania przygód. Dodatkowo wszystko jedzący łasuch dbający o rozwój sekcji “Podróże Kulinarne”. Kiedyś pełnił funkcję skrupulatnego księgowego, ale porzucił tę fuchę, bo kto by liczył kasę, jak można liczyć gwiazdy.
Żałuję, że nie mieszkam w Poznaniu. Ten talerz arabski zjadłabym w mgnieniu oka:D chociaż fakt, że z drugiej strony szkoda jeść, bo wygląda pięknie…
Zatem zapraszamy 🙂 Pofocimy, a potem zjemy 😉